aaa4
Dołączył: 24 Maj 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:21, 24 Maj 2017 Temat postu: cddd |
|
|
Ale nic - powiedzial. - Lepiej o tym nie myslec! Nie pracuje, ale karte kredytowa owszem, ma. Na co ida pieniadze, ktore wysylam na dziecko, naprawde nie wiem. W ciagu dwoch lat Todd trzy razy zmienial szkole. Nielad, cyganskie zycie. Gdyby jeszcze to bylo wszystko... ale nie jest. Najgorsze, ze wystawia moje dziecko na niemoralne wplywy.
Ann przerazila sie nie na zarty. Tego sie nie spodziewala. Dlugi, brud, nieporzadek, owszem, ale niemoralnosc? Jej dziecko tez moze sie z tym zetknac. Nagie, podatne, bezradne i wystawione na ataki niemoralnosci. Sama je na to skaze, wydajac niemowle na swiat. Narazi je przez to na kontakt z zepsuciem, nieladem i niemoralnymi aspektami kobiecego zycia, jej zycia. Ojciec dziecka przyjedzie z Riverside z sadowym nakazem wypisanym na czystym, porzadnym papierze. Zabiora jej dziecko, wywioza, wiecej go nie zobaczy. Pozbawia ja prawa do odwiedzin. Pozbawiaja praw rodzicielskich. Albo poroni, dziecko zginie przez niemoralnosc, zanim jeszcze bezposrednio sie z nia zetknie.
Ella zacisnela usta, opuscila oczy. Stephen wypowiedzial wlasnie slowo, ktore wszystko wyjasnialo. Ann akurat nie sluchala. Czy to slowo brzmialo "kobieta"?
-Rozumiesz wiec, ze nie moge zostawic tam chlopca - stwierdzil Stephen spokojnie, ale widac bylo, ze cierpi. Zacisnal mocno dlon na poreczy krzesla.
Ella pokiwala zgodnie glowa.
-I te jej przyjaciolki. Wszystkie takie same. Dumne z tego, kim sa.
Oczyma wyobrazni ujrzala ten monstrualny regiment.
Stephen mowil dalej, poruszajac lekko glowa. Troche spazmatycznie, sztywno.
-A chlopiec jest tam sam. Z nimi. Osmiolatek. Dobre dziecko. Proste jak strzala. Nie moge. Nie moge tego zniesc. Nie moge o tym spokojnie myslec. Ze tam jest. Z nimi. Uczy sie tego. Tego wszystkiego.
Kazde jego slowo trafialo Ann jak pocisk z karabinu maszynowego. Odstawila szklanke z lemoniada na posadzke, wstala ostroznie i z niesmialym usmiechem odsunela sie od konsumentow margarity. Broczyla zla krwia miesiaczkowa, krwawila za cale dziewiec miesiecy z ran, ktore jej uczynil. Za nia matka mowila do tego mezczyzny cos pocieszajacego, az nagle uniosla glos, slaby i cienki, prawie do krzyku.
-Ann?!
-Zaraz wracam, mamo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|